Kategorie:

Świąteczno – zimowe aktywności logopedyczne

Grudzień to niekończące się katary, gorączki, kaszle, nieprzespane noce i l4 i urlopy na żądanie. Do tego kalendarze adwentowe (najlepiej diy), długie wieczory, pierniczki, choinki, ozdabianie domu, szarość, ciemność, ewentualnie duże opady śniegu, paraliż miasta i spóźnienia. 

Myślicie, że chcę Was zainspirować logopedycznymi zabawami? Sama się uśmiecham, gdy o tym myślę. Najchętniej przytuliłabym Was i samą siebie styraną całą tą polską jesienią i zimą, i dała Wam jedną, wielką inspirację – przespanie tego „gorącego” okresu w roku i obudzenie się jakoś na wiosnę.

Z drugiej strony, trochę mi lepiej po tym narzekaniu, świata nie zmienię, odkąd pamiętam tak wygląda sezon chorobowy zimą i tyle. Dzieci (gdy są zdrowe) uczestniczą w terapii, rozgadują się w domach, mowa zimą też się rozwiją, a pierwsze słowo „mama” może nawet rozgrzać zimne wieczory i rozświeltić szaro -bure poranki swoim blaskiem. 

Dlatego nie proponuję Wam sklejania modeli szopek z patyczków po lodach ani powtarzania listy słów podczas jazdy na sankach. Chciałabym zdjąć z Waszych barków grudniowy trud i pokazać Wam jak już dużo robicie, jak każda aktywność, w której towarzyszycie Waszym dzieciom jest dla nich ubogacająca i rozwijająca. Na niektóre z nich czasem warto po prostu inaczej spojrzeć, czasem odsunąć się na bok i wypić ciepłą (jeszcze) kawę.

Ot, choćby takie rozpakowywanie przez małe dziecko prezentów. Nie rób tego za malucha. Tyle tam się dzieje – mała motoryka, nauka siły nacisku (rozrywania papieru), stałość przedmiotu, logiczne myślenie (od której strony zacząć). Usiądź i popatrz… a dzieje się magia (i rozwój). A gdy sfrustrowane niemożnością otworzenia prezentu dziecko, spojrzy na ciebie i wyda z siebie nerwowe „yyy” to dzieje się komunikacja. Nie biegnij od razu otwierać paczki, ale dopytaj: „Chcesz, żeby ci otworzyć?”, a może usłyszysz „taa” albo zobaczysz skinienie głową. 

A wypad na sanki. Pomijając to, że to są tak wielkie emocje, że niejednemu niemówiącemu jeszcze berbeciowi wyrwie się niechcący pierwsze słowo – np. „ooooo”, „aaaa”, tudzież „bam”, to balansowanie na sankach to nauka własnego ciała, czucie, pokonywanie lęku grawitacyjnego, normalizacja napięcia mięśniowego, kontrola posturalna – to wszystko ma bardzo duży wpływ na mowę. Czyli… bierzcie sanki i idźcie na spacer.

Nawet nie wiecie jak cała atmosfera świąteczna jest rozwijająca sensorycznie – zapach (takie śledzie na przykład), wzrok (światełka na choince, te szybko migające najbardziej), muzyka (kolędy, świąteczne piosenki w różnych aranżacjach, a do tego brzdęk talerzy i głośny głos cioci z Gdańska – można się nawet przestymulować).

Ozdabianie pierników czyli aktywność pod tytułem „brudne ręce, brudne ściany i umazane ciastka” – ile tam się dzieje. Języki ćwiczą oblizywanie lukru z palców, stołów i samych pierników (o zgrozo! miały być prezentem dla babci), buzie cmokają, wyjadają okruszki z blachy. Trzeba jeszcze powyjadać utkwione w zębach lukrowe, twarde kulki – to dopiero wyzwanie. Istna gimnastyka buzi i języka – nie trzeba nic więcej. 

A te wszystkie zabawki – prezenty od świętego Mikołaja– Montessori, edukacyjne, rozwijające wszystkie zmysły na raz – nic tylko dać dziecku i obserwować jak z dnia na dzień staje się coraz bardziej elokwentne. 

A na koniec – zupełnie poważnie – dzieci do rozwoju potrzebują dużo ruchu i aktywnego „bycia” z rodzicem (bez telefonu, telewizora w tle). Każdy spacer, budowanie z klocków, zabawa przytulankami, czytanie książek, kolorowanie, pieczenie ciasta, kąpiel, taniec, śpiewanie, noszenie – wszystko wspiera rozwój dzieci. Rozwój mowy jest wszędzie – w wierszykach, masażykach, opisywaniu świata, nuceniu kołysanek. I tym, czego nam rodzicom, najbardziej potrzeba w przedświątecznej „gorączce” (dosłownie i w przenośni) jest kolejna, niekończąca sie lista aktywności logopedycznych do wykonania. Czasem gdy odpuścimy presję, dzieją się cuda, rozwój cieszy, a dzieci zaczynają mówić niespodziewanie, niczym zwierzęta ludzkim głosem. 

Tego Wam życzę z całego serca. 

Na prośbę Norlandia Przedszkola – napisała Gosia Barczuk, neurologopeda, właścicielka „Logopeda w bliskości”